Martine Franck
Martine Franck (ur. 1938, Belgia)
Dzieciństwo spędziła w Ameryce i Wielkiej Brytanii. Studiowała historię sztuki w Madrycie i Paryżu. Karierę fotograficzną rozpoczęła w 1963 roku w piśmie Life, a dwa lata później została fotografem Théâtre du Soleil. Pracowała w paryskiej agencji Vu, założyła agencję Viva. W 1970 roku poślubiła Henri Cartier-Bressona. Od 1993 roku jest członkiem grupy fotograficznej Magnum. W 1998 roku zaangażowała się w dwa projekty fotograficzne: jeden realizowany na wyspie Tory, drugi dotyczył tybetańskich uchodźców w Indiach i Nepalu. Pracowała jako niezależny fotograf w Chinach, Japonii i Indiach, publikując zdjęcia w magazynach Life i Fortune. Jej zdjęcia naznaczone są ciepłem i zrozumieniem ludzi, niezależnie od tego, czy przedstawiają Tybetańczyków bądź rodziny mieszkające na wyspie Tory.
Martine Franck
„... fotografię, którą postanowiłem zaprezentować na wystawie, znam od kilku lat. Pierwszy raz widziałem ją w jakiejś ilustrowanej gazecie. Zrobiła na mnie duże wrażenie swoim porządkiem i spokojem. Ile razy ją oglądam, zawsze nabieram dystansu do codziennej bieganiny, ona daje mi chwile odpoczynku.”
Dzieciństwo spędziła w Ameryce i Wielkiej Brytanii. Studiowała historię sztuki w Madrycie i Paryżu. Karierę fotograficzną rozpoczęła w 1963 roku w piśmie Life, a dwa lata później została fotografem Théâtre du Soleil. Pracowała w paryskiej agencji Vu, założyła agencję Viva. W 1970 roku poślubiła Henri Cartier-Bressona. Od 1993 roku jest członkiem grupy fotograficznej Magnum. W 1998 roku zaangażowała się w dwa projekty fotograficzne: jeden realizowany na wyspie Tory, drugi dotyczył tybetańskich uchodźców w Indiach i Nepalu. Pracowała jako niezależny fotograf w Chinach, Japonii i Indiach, publikując zdjęcia w magazynach Life i Fortune. Jej zdjęcia naznaczone są ciepłem i zrozumieniem ludzi, niezależnie od tego, czy przedstawiają Tybetańczyków bądź rodziny mieszkające na wyspie Tory.
Martine Franck
„... fotografię, którą postanowiłem zaprezentować na wystawie, znam od kilku lat. Pierwszy raz widziałem ją w jakiejś ilustrowanej gazecie. Zrobiła na mnie duże wrażenie swoim porządkiem i spokojem. Ile razy ją oglądam, zawsze nabieram dystansu do codziennej bieganiny, ona daje mi chwile odpoczynku.”